piątek, 27 kwietnia 2018

poszukaj

Z tego, co ja czytałem (bo ja też amator, tyle, że z już ukończoną dość rozległą instalacją, która bez problemu przeszła 24godzinna próbę ciśnieniową na 8bar zrobioną, więc czuję się baaardzo doświadczony i ogólnie zawodowcy, to mi mogą skoczyć  ), te dwa pierścienie w prawidłowym zgrzewie robią się stąd, że jeden jest z tworzywa zgarniętego z rury, drugi z tego wyciśniętego z kształtki i one powinny być zbliżonych gabarytów. U mnie... wychodziły różnie. Znaczy zwykle były to pierścienie, zwykle nawet mniej więcej prawidłowe, ale też tak jak piszesz, czasem było ich więcej, czasem, jak w trudnym miejscu pierwsze zetknięcie rury i kształtki nastąpiło krzywo, obwarzanek wychodził niesymetryczny, ale wszystko trzyma jak ta lala, pod ciśnieniem wody już od paru miesięcy.
Nie, nie muszą być. Ze zbiornika normalnie wychodzisz rurą ciepłej wody, rozgałęziasz ją jak tylko chcesz, np. na parter i poddasze. Z każdej tej kondygnacji, z najdalszego punktu instalacji "zawracasz" rurą ciepłej wody i już małą średnicą idziesz nią z powrotem do kotłowni.
O sterowaniu recyrkulacją było dużo na forum, poszukaj.
Czujnik termostatu (jeśli w ten sposób chciałbyś tym sterować) montujesz na powrocie recyrkulacji, w okolicy pompy.

Poszukaj na Allegro, widywałem tam całe gotowe sterowniki do recyrkulacji za całkiem rozsądne pieniądze.
W ten sposób w kotłowni masz zakończenia dwóch rur recyrkulacyjnych od dwóch obwodów. Do każdej z nich dołączasz osobną pompę, za pompami już możesz z nich zrobić jedną rurę, "sumując" je trójnikiem, a taką wspólną rurą wchodzisz do wejścia recyrkulacyjnego na zbiorniku.
Gdzieś w moim dzienniku znajdziesz zdjęcie jednej z pierwszych zgrzanych przeze mnie kształtek rozpiłowanej wzdłuż, widać stamtąd, że z tego się tworzy jednolita bryła plastiku i tam nie ma siły, żeby coś puściło, czy ciekło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz