wtorek, 22 grudnia 2020

prorocze zdarzenie

 Arktyka, niedaleka przyszłość. Odwiedzamy stację polarną na odludziu, a w niej (niemal) ostatniego człowieka na Ziemi. Tajemnicza plaga, katastrofa, a może siły kosmosu sprawiły, że nasza zielona planeta nie jest już miejscem możliwym do życia dla nikogo? Odpowiedzi udziela "The Midnight Sky", najnowsza produkcja Netfliksa w reżyserii George'a Clooneya. Częściej ukrywają się i oczekują na ewakuację, niż wyglądają pozytywnego zakończenia dramatycznej przygody. W większości chorują, nie przeżyją zapewne kolejnych kilku dni. Jedynym względnie jeszcze bezpiecznym miejscem, choć również nie na długo, jest stacja polarna, w której doktor Augustine Lofthouse (George Clooney) oczekuje własnego końca. Już nie udaje, że prowadzi jakieś badania, teraz chce się tylko połączyć z ostatnimi astronautami, którzy zmierzają ku Ziemi z misji kosmicznej na odległy księżyc Jowisza, potencjalnie możliwy do zamieszkania przez ludzi. Jego zadaniem jest odwieść załogę od pomysłu powrotu, bo nie ma po prostu do czego wracać.To, co kiedyś odczytalibyśmy jako sprawne science-fiction, w ciągu ostatnich kilku miesięcy stało się bolesną i dojmującą rzeczywistością, której już nie da się dziś czytać według klucza ze stycznia 2020 r. Clooney po raz kolejny w swojej karierze staje się prorokiem, wieszczem i bardem swoich czasów. O ile jednak przed 15 laty w swoim najlepszym filmie "Good Night and Good Luck" sprawdzał, jak współcześnie z perspektywy historycznej wygląda wolność prasy i mediów, udowadniając, że porównania wciąż wypadają blado, w "The Midnight Sky" nie ma już aspektu konfrontacji, jest akceptacja, pogodzenie się z losem, choć wciąż niepozbawione nikłego cienia nadziei.

"The Midnight Sky" wydaje się wręcz nieziemsko aktualne. Kiedy ludzkość walczy dziś z kolejnymi mutacjami wirusa, każdy dzień przynosi spełnienie coraz bardziej szalonych filmowych scenariuszy. Żartujemy z nich, myśląc, co jeszcze może się wydarzyć, robiąc dobrą minę do złej gry. Strach, którego może nie widać na pierwszy rzut oka, jest mocno obecny, podprogowy i wręcz ponadświadomy. Kontakty międzyludzkie ograniczone do minimum podkreślają tylko powtarzalność codziennych czynności, zamykających się w ciasnych ramach dom – sklep, czasem praca, jeśli zdalnie się nie da. Każdy po trosze wariuje, niezależnie jak stan ten już dziś definiujemy


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz